07.02.2005 :: 13:55
"Ponoć to co się tli ma płonąć... A to co nie pływa musi utonąć..." Trzeba na dno zatonąć aby narodzić się na nowo... Ja nie chce... Nie chce Go zostawiać... Chce, żeby było jak dawniej... Chcę, zby znów miłość kwitła... Nie chcę być ciężarem... ... Wpis u "niej" na stronie bardzo mnie zabolał.. Wrócilo mi przed oczami wszytsko co złe.. Wszytsko... To.. To, jak bardzo się starałam żeby Go mieć z powrotem... Pamietam to mocne serduszko... Tak bardzo zakochane.. I ten zawód... Nagle złamane w pół... A pożniej... Później "szwy", którymi je naprawiałam... Naprawiłam je... "Zszyłam..." Ale blizny pozostały... Jednak moja miłość starala się za wszelką cenę... Za wszelką cene, aby te blizny było coraz mniejsze... Udało mi się... Choć nie do końca... Bo ufałby mi... Ale cieszę się, z tego że już nie krwawi.. Że juz nie ma dwóch polowek jednego serducha tylko jedna.. Wielka i mocna... Teraz czuję się tak, jakby to mi... Jakby mi trzeba było "zszywać" je od początku... Po prostu.. <3